Dla mnie rozrzutność ponad możliwości. Pewnie kilkaset milionów na inwestycję i kilkanaście milionów rocznie na utrzymanie. Nonszalancja i beztroska urzędników. A ulice pozostaną piaszczyste i gliniaste jak w średniowieczu.
Zawsze twierdziłem, że w takiej sytuacji lepiej oddać coś inwestorowi za złotówkę, a pieniądze wydać na coś sensownego dla miasta. Kiedyś burmistrzów wybierano co roku. Nie pozwalali sobie na taką rozrzutność. Cóż, demokracja dojrzała

. To dojrzewanie polegało na zatraceniu zasad odpowiedzialności przed mieszczanami za decyzje. Nie sądzę, żeby tematyka wiedzy o mózgu poruszana w tym obiekcie coś zmieniła w tym zakresie. Podobnie jak szlachetne zagadnienie lania wody.