Kto tak ładnie w opisał wiatrak? Wiatrak spod Gniezna a może Wrześni.
"....... Nie pozwolił się nigdy zaskoczyć niespodziewanym przedzierzgnięciem się usłużnego i potulnego pachołka w złe i rozhukane wichrzysko. Nieomylnie przewidywał chwilę, w której pracowity i uległy wyrobnik z nagłą i wielkopańską fantazją przerzucać się zacznie od kaprysu do kaprysu i miast pomocy w robocie — nieść szkodę i zniszczenie. Stary młynarz, jak starty żeglarz, nie bał się ani wybryków wichury, ani nawet wściekłych zrywów huraganu. Jak żeglarze żagle z rej, tak on już zawczasu uwalniał miecze śmig z nadmiaru dranicowych piór. A także na czas obracał wiatrak swój tak, by na wściekły impet wichury nie wystawiać, broń Boże, słabszych ścian bocznych, tylko mocno osikowymi szkudłami opancerzoną ścianę wietrzną. Jej to bowiem przypadała rola odpornej tarczy i chytrze zastawionego sidła. Rozbijający się o nią wiatr miał się w odwrocie wplątywać niebacznie w rozkrzyżowaną drabinę śmig. Będzie się szarpał, miotał, wdzierał w szpary szkudeł i targał całym budynkiem tak, że niejeden raz zadrży korzeń wiatraka i aż stęknie ciężko od nadmiernego wysiłku jego gruby stember. Dreszcz przebiegnie nawet twarde przyciesie, ciężkim klocem przywarte do ziemi. Ale tęgie przypory zastrzałów zrobią swoje. W chwili groźnej wpierać się poczną w kolumnę stembra z taką siłą, że na nic wysiłki wichury, by go wyrwać, wywrócić lub złamać. Więc wicher, niczego nie wskórawszy u podstaw, cały swój atak skieruje wyżej, na drżące ramiona śmig. O, one nie ostoją się na pewno wściekłej jego sile! Połamie je, rozerwie i poroztrąca, jak uschłe konary drzew. Jakiż to opór stawić mu może cieniutki napiór drewnianych skrzydeł? Wystarczy gwałtowniejszy podmuch, by płachty śmig oderwane od mieczów rozleciały się w tysiące dranicowych piór. Ale niedoczekanie twoje, wichrze! Stary Wróbel czuwa!............."
|