Forum Bydgoskiego Stowarzyszenia Miłośników Zabytków "BUNKIER"
https://forum.bsmz.org/

Bydgoska gwara
https://forum.bsmz.org/viewtopic.php?f=28&t=1706
Strona 12 z 15

Autor:  wino39 [ czwartek, 17 sty 2013, 04:14 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

Tak na szybko z mojej chaty:
Rojber
Szneprać
Giry
Kitrać,ketować
Fyrtel
Podgarynać, zgarynać- pół życia myślałem, że to po polskiemu :shock:
Majsel
Szlauchwaga
Kesta, kista
Sztych
wek!
stuf
papaj
zdżarty
kluk
a idź w pyry!
siupnąć
jo
kieja,kierma


A teraz do przetłumaczenia:
Sznyta z lastrykiem.
-Co na obiad?
-żużel i pyry.

Chyba wsio jasne :) ale ja żech ze wsi, więc niektóre moga być niegwarowe ino wsiuńskie i niezrozumiałe :D
PZdr

Autor:  bunkier [ czwartek, 17 sty 2013, 09:25 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

wino39 pisze:
A teraz do przetłumaczenia:
Sznyta z lastrykiem.
-Co na obiad?
-żużel i pyry.

Chleb ze smalcem
a na obiad
Kaszanka i ziemniaki

Autor:  wlodi [ czwartek, 17 sty 2013, 13:56 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

A co to jest kwarta taka łatwa zagadka

Autor:  wino39 [ czwartek, 17 sty 2013, 19:46 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

Lastryko- salceson :D
PZdr

Autor:  salamon [ czwartek, 17 sty 2013, 22:22 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

wlodi pisze:
A co to jest kwarta taka łatwa zagadka

emaliowany lub aluminiowy kubek o poj. 0,25 l

Autor:  bunkier [ piątek, 18 sty 2013, 09:38 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

wino39 pisze:
Lastryko- salceson :D
PZdr

Salceson = szynka z murzyna :D

Autor:  borys_p [ czwartek, 31 sty 2013, 22:20 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

Ale za to jak smakowała woda ze stufa... Zimna,ożywcza,aż "zymby boleli",jak dopiero co Dziadek naniósł ze studni... No i cukier na klapszturach troche dłużej zgrzytał na zębach....:-),ale ze smakiem ówczesnego chleba(zachowującego zadowolenie dla "spożywaciela" przez ładnych kilka dni,cudownie chrupkiej skórki,okrawanych "piętek" z okrągłego,wielkiego jak cholercia placka....
Kto chce,niech szuka... Piekarnia u Dewalta,(starego...,młody za dużo w szkołach nowych technik przyswoił,przez co zapewne na dzień dzisiejszy,nie funkcjonuje,gdyż klient zniesmaczony,to klient stracony...Jest nad czym rozpaczać!! Francuzi,Niemcy,Belgowie(tych znałem...),ustawiali się od 6 rano za bochenkami,czy niebiańskimi bułkami....A to ponoć siermiężny PRL był... Chleb był chlebem,bułka,bułką,rogal-cymesem,bo słodkawe...
Pewnie Gość dostosował się do UE,(o ile jeszcze funkcjonuje...),a co za tym idzie...,pochłonąć można,ale wydalać 3 tygodnie póżniej? Co to za chleb???
Kaufland-stanard? 20 lat wstecz...? Inny przedstawiciel,którego nie mogę nawet wymówić z racji totalnej obstrukcji na wizualizację literową owego portugalskiego zrzutu śmieci na "Trwamowców",choć ich mnie jak najmniej żal....
Sorki za brutal tekst,może off top,ale jestem pozbawiony naleciałości polskiej...

"Dokarmiaj polskie ,czarne wieprze...."
"Przybierzeli swym bentleyem pasterze..."

pozdrawiam,wolę się nie rozpędzać.....:-(

Autor:  Rollnik [ piątek, 12 kwie 2013, 19:09 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

Znajomością bydgoskiej gwary nie zabłysnę ale tyle co znam to widzę ze dużo jest słów podobnych do śląskich ale wymawianych bardziej miękko. A dla mnie jako przyjezdnego pierwsze parę dni było masakryczne, kupować w sklepie bułki a nie żymły albo wyjaśnić ze warząc obiad wcale nie sprawdzam jego wagi tylko go gotuje :) A katastrofa było kupienie drożdżówki, w haimacie godomy na to kołoczek, zaawansowana historycznie sprzedawczyni nie zrozumiała wypowiedzianej z śląskim akcentem drożdżówki i 5 minut dochodziliśmy do tego że chodzi mi o szneka.
I taka uwagą na temat "jo", częściej to spotykam u tutejszych mających rodziny na północy a nie powiązanych z Toruniakami :)

Autor:  BYDZIAK 1958 [ sobota, 13 kwie 2013, 05:19 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

^^^ Wspominasz o gwarze śląskiej... Kiedyś (lata 80-te), byłem w Katowicach. Wiedziałem też wtedy, że jest w kraju miejscowość Żary. I raz, na tamtejszym katowickim 'pekaesie', chciałem kupić bilet na autobus, bodaj do Jastrzębia. A pani w kasie pyta: przez Żory? A ja odpowiedziałem, nie wiem, ale może być przez te Żary... A ona na to: Żory! A ja: Tak, Żary. Ona Żory! A ja myśląc, że ona po prostu wymawia to po śląsku, dziwiłem się, że tak się denerwuje na 'polską' wymowę... W końcu, pomyślałem wtedy sobie, niech się już kobiecina uspokoi i po którymś razie, powiedziałem że ok, przez Żory. :D

Autor:  monter1951 [ sobota, 13 kwie 2013, 16:31 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

Miała rację, Żary to w lubuskim.

Autor:  Rollnik [ sobota, 13 kwie 2013, 18:03 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

Nie martw się, teraz byś nie miał takiego problemu przez to ze na Śląsku usłyszeć Śląski to święto, co jadę rodzinę odwiedzić to przykro mi się robi jak widzę zanik tradycji, moja żona rodowita Bydgoszczanka więcej tam godo niż tam urodzone hanysy:(

Autor:  zecer [ poniedziałek, 15 kwie 2013, 13:16 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

czaPa pisze:
a znacie szype - łopate

Ja znam aż trzy na "sz":
- szypa
- szufla
- szpadel

Każda inna. Co jest co i która to sztychówka?

Autor:  Rollnik [ poniedziałek, 15 kwie 2013, 14:54 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

zecer pisze:
czaPa pisze:
a znacie szype - łopate

Ja znam aż trzy na "sz":
- szypa
- szufla
- szpadel

Każda inna. Co jest co i która to sztychówka?


Szpadel? Wygrałem pączka? ;)

Autor:  zecer [ poniedziałek, 15 kwie 2013, 15:00 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

Rollnik pisze:
Szpadel? Wygrałem pączka?

Tak sztychówka to szpadel. Po zimie kopało się grządki na półtora sztycha.
Wygrasz, jak powiesz czym różni się szypa od szufli, a szufla od szpadla. :D

Autor:  Rollnik [ poniedziałek, 15 kwie 2013, 17:33 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

zecer pisze:
Rollnik pisze:
Szpadel? Wygrałem pączka?

Tak sztychówka to szpadel. Po zimie kopało się grządki na półtora sztycha.
Wygrasz, jak powiesz czym różni się szypa od szufli, a szufla od szpadla. :D


Jeśli dobrze kojarzę z opowieści starszych tubylców to szypa to taka mniejsza szufla bardziej do lekkich prac porządkowych, szufla dla mnie wychowanego na węglu to dwa narzędzia, tzw. sercówa czyli duża szufla w kształcie wklęsłego liścia/serca mająca stylisko pod kątem z poprzeczną rączką jak szpadel, służąca do przerzucania węgla i szufla "standardowa" (szipa, przynajmniej tak pamiętam, tak samo też nazywa się szufelka do śmieci) czyli narzędzie o powierzchni roboczej ustawionej pod kontem do styliska pozbawionego poprzeczki służące do przerzucania wykopanej ziemi/piasku itp., ale zbyt delikatne do konkretnego kopania a szpadel (po mojemu ryl) służy typowo do kopania, ma poprzeczną rączkę na stylisku i mocna "część roboczą" więc można słabe ręce wesprzeć siłą nóg czy przekopywać się przez kamienistą czy mocno ukorzenioną glebę.

Głupia łopata a napisałem więcej niż gimnazjalista na wypracowaniu ;)

Autor:  zecer [ wtorek, 16 kwie 2013, 08:03 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

Szpadle jak ustaliliśmy to służą generalnie do kopania w głąb. Szufle (i szufelki) mają podniesione boki części "nasiębiernej" natomiast szypy (mniejsze nieco od szufli) najczęściej służyły do przerzucania/mieszania różnych materiałów sypkich (np. piasku, cementu). W tej chwili to widziałem w sklepach szypy również z poprzeczką. Jak będę na działce to fotnę wszystkie trzy.

Pączek jest Twój.

A z narzędzi ogrodniczych to mam pytanie: u mnie w domu mówiło się haczka i kopaczka. Babcia rozróżniała jeszcze dziabkę. To "nasze" czy "ogólnopaństwowe"?

Nie wiem czy padło: lufcik, cyngswajs, szwung, brecha.
Z jedzenia: habas, a właściwie pół habasa bo na całego to się zrzucała matka razem z sąsiadką.

Sporo jest też słów, co do których nie wiem czy są one gwarowe czy jak u wszystkich. Np. babol (babok), bryle, pana, wajcha.

Autor:  Rollnik [ wtorek, 16 kwie 2013, 09:00 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

zecer pisze:
Szpadle jak ustaliliśmy to służą generalnie do kopania w głąb. Szufle (i szufelki) mają podniesione boki części "nasiębiernej" natomiast szypy (mniejsze nieco od szufli) najczęściej służyły do przerzucania/mieszania różnych materiałów sypkich (np. piasku, cementu). W tej chwili to widziałem w sklepach szypy również z poprzeczką. Jak będę na działce to fotnę wszystkie trzy.

Pączek jest Twój.

A z narzędzi ogrodniczych to mam pytanie: u mnie w domu mówiło się haczka i kopaczka. Babcia rozróżniała jeszcze dziabkę. To "nasze" czy "ogólnopaństwowe"?

Nie wiem czy padło: lufcik, cyngswajs, szwung, brecha.
Z jedzenia: habas, a właściwie pół habasa bo na całego to się zrzucała matka razem z sąsiadką.

Sporo jest też słów, co do których nie wiem czy są one gwarowe czy jak u wszystkich. Np. babol (babok), bryle, pana, wajcha.


To mniej więcej wyjaśniliśmy sobie regionalne róznice w narzędziach łopatologicznych :)

Wszystkie te trzy nażedzia tortur dla ogrodników to chyba motyki? Spotykałem się z tymi określeniami wszędzie na zachód od wisły.

Teraz moje pytanie :D kto kojarzy co to Gafle?

Habas to jakieś mięso? Babka znajomego tak mowiła na duże ilości miesa, ale nie wiem jakiego.

Nie wiem czy się nie obrazicie jak okazjonalnie wrzuce jakieś śląskie wyrażenia? Ciekawi mnie jakie jeszcze słowa, które uważałem za śląskie okażą się "ogólne".

Autor:  zecer [ wtorek, 16 kwie 2013, 13:16 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

Rollnik pisze:
Wszystkie te trzy nażedzia tortur dla ogrodników to chyba motyki? Spotykałem się z tymi określeniami wszędzie na zachód od wisły.

Ogólnie tak. Patrząc po długości to dziabka babci była jednoręczna, kopaczka półtoraręczna a haczka dwuręczna. Różniły się ilością i szerokością zębów.

Rollnik pisze:
Teraz moje pytanie :D kto kojarzy co to Gafle?

Gafle - takie widły z kuleczkami na końcach zębów? Coś pomiędzy widłami do obornika a widłami do kopania.

Rollnik pisze:
Habas to jakieś mięso? Babka znajomego tak mowiła na duże ilości miesa, ale nie wiem jakiego.

Dobrze kombinujesz. Mięso jeszcze w stanie żywym. :)

Rollnik pisze:
Nie wiem czy się nie obrazicie jak okazjonalnie wrzuce jakieś śląskie wyrażenia? Ciekawi mnie jakie jeszcze słowa, które uważałem za śląskie okażą się "ogólne".

Mogą być ogólno-zaborowe. :) Moja gwara bydgoska pewnie częściowo pomieszana jest z gwarą wielkopolską bo za szkraba wakacje u babci spędzałem i tam załapałem dużo "słówek".

Jeszcze ze zwrotów które używam "na codzień i do dzieci": mieć fefry (sfefrać się), skitrać się, schować ferety, mieć smakę, wleźć na zbyry, pomyć statory, nie gryzdać, nakryć girami...

Autor:  Rollnik [ wtorek, 16 kwie 2013, 13:42 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

Gafle w znanej mi formie to takie widły-nie widły bo zamiast szpikulców maja spłaszczone "palce" do podbierania kartofli, wszelakich bulw czy kamieni.

Z tej listy znam tylko "nakryć girami" :D

To pewnie znacie "W antryju na byfyju stoła szolka tyju"

Autor:  zecer [ wtorek, 16 kwie 2013, 13:48 ]
Tytuł:  Re: Bydgoska gwara

Rollnik pisze:
Z tej listy znam tylko "nakryć girami" :D
:shock:

Coś jak nasze "W antrejce na ryczce stały pyry w tytce"

Strona 12 z 15 Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/