Forum Bydgoskiego Stowarzyszenia Miłośników Zabytków "BUNKIER"

UWAGA: W przypadku problemów technicznych z forum lub problemów z rejestracją prosimy o kontakt pod adresem: forum@bsmz.org lub prosimy pisać w dziale "POMOC" (dział ten nie wymaga rejestracji).
Dzisiaj jest czwartek, 8 cze 2023, 09:23

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 27 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2
Autor Wiadomość
Post: niedziela, 13 kwie 2014, 15:48 
Offline
Gość
Awatar użytkownika

Rejestracja: sobota, 23 sty 2010, 19:51
Posty: 1843
Jednak bywa inaczej:
http://histmag.org/Niemcy-wyplacaja-ost ... atowa-4694


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: niedziela, 13 kwie 2014, 18:27 
Offline
Gość
Awatar użytkownika

Rejestracja: czwartek, 29 gru 2011, 20:51
Posty: 6826
^^^
Do tematu podszedłem całościowo, zastanawiając się, czy bogaci, dawni okupanci różnych państw, byli by skłonni usłyszeć głos o zadośćuczynienie 'biedniejszych krajów', wcześniej przez nie wykorzystywanych.

Dałeś przykład jednego kraju, agresora, który przegrał wojnę. W czasie gdy zapadały te decyzje, na tyle wyniszczonego, że nie miał 'nic do gadania'. Ale gdy tylko zaczął stawać na nogi, spłaty miał 'gdzieś'. (Hitler) Chwalebny jest fakt, że pomimo upływu niemal stu lat, Niemcy poczuwali się do dokończenia spłaty. Trudno jest sobie wyobrazić, czy w naszych czasach i warunkach, byli by oni skłonni poddać się wyrokowi, (czyjemu?), by płacić za II wojnę ś. Mam na myśli, trudne do sprecyzowania kwoty, co jakiś czas obliczane na nowo, w zależności od tego kto rządzi...


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: środa, 15 lip 2015, 17:42 
Offline
Gość
Awatar użytkownika

Rejestracja: sobota, 23 sty 2010, 19:51
Posty: 1843
Jak widać inni potrafią się odważniej upomnieć niż my sami:
http://niezalezna.pl/68449-niemcy-innyc ... lad-polsce


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: poniedziałek, 10 kwie 2023, 09:27 
Offline
Gość
Awatar użytkownika

Rejestracja: sobota, 23 sty 2010, 19:51
Posty: 1843
Zapomniany od ponad 8 lat wątek o zadośćuczynieniu jako nieodzownej konsekwencji wybaczenia. Temat przypomniał mi wątek Topfów i książka o mechanizmie masowej zbrodni i wyzysku. viewtopic.php?f=93&t=3953&p=77679#p77679
W książce jest opisany system obozów zagłady, wyniszczenia, pracy przymusowej. Fabryka Topfów także korzystała w mniejszej skali z pracy przymusowej około 300 osób. Małe obozy budowany przy zakładach pracy. Nie było tam zwykle drutów kolczastych. Po prostu barak, prycze i stołówka . Płacono wynagrodzenie ale niemal w całości potrącano je na koszty utrzymania. Z dziesiątek i setek tysięcy niewolników korzystały renomowane firmy działające dziś na rynku, jak Audi, BMW, Bayer i reszta spuścizny IG Farben. W fabryce V2 w Mittelbau-Dora zmarł mój dziadek (pewnie spalony potem w piecu Topfa), którego przez Niemców nie poznałem i nie wiem nawet jak wyglądał, gdyż w Polsce Niemcy spalili jego dom w którym był dokumenty i fotografie. Babci udało się wrócić. Przeszła piekło. Oboje porwani bez powodu w łapance darmowej siły roboczej.
Nie mam żadnych wątpliwości, że Niemy powinni zapłacić odszkodowania za swoje zbrodnie niezależnie od tego jakim komu się wydaje tzw. "stan prawny" tej sprawy.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: czwartek, 13 kwie 2023, 19:51 
Offline
Gość
Awatar użytkownika

Rejestracja: czwartek, 29 gru 2011, 20:51
Posty: 6826
^^^ Widziałem nie dawno na Polsacie wywiad z Jackiem Czatutowiczem. W temacie odszkodowań powiedział coś w rodzaju, że ekipa Mularczyka źle się do tego zabrała i dał przykład, jak to powinno być policzone...
Ja miałem trochę 'więcej szczęścia' niż Ty i obu moich dziadków, chociaż obejrzałem na zdjęciach...


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: poniedziałek, 15 maja 2023, 18:57 
Offline
Gość
Awatar użytkownika

Rejestracja: sobota, 23 sty 2010, 19:51
Posty: 1843
Moja babcia, Matylda Jaroszewska, spisała na trzech stronach maszynopisu swoja historię kontaktu z narodem niemieckim. Trwało to około roku i są to trzy kartki maszynopisu. To niewiele, więc zacytuję całość w kilku odcinkach. Została ona wraz z moim dziadkiem Janem zabrana z własnego domu. Jedynym celem tego porwania niewinnych ludzi było pozyskanie siły roboczej dla państwa niemieckiego w końcówce wojny. Pretekstem był odwet za działania polskiego podziemia przeciwko Niemcom (gdzieś w okolicy jakiś niemiecki żołnierz został zabity). Dom dziadków po pewnym czasie Niemcy spalili.

I. Droga do piekła

W dniu Zielonych Świątek, w maju 1944 r. o godzinie 4 rano wpadli do naszego domu gestapowcy. Nie podając żadnych przyczyn aresztowali mnie i męża. Szli tak od domu do domu, po całym mieście, zabierając ludzi z każdej niemal rodziny.
Zaprowadzili nas najpierw na żandarmerię w Łapach. Tam załadowano nas na kryte samochody ciężarowe, po 50 osób na każdy i wieziono w stronę Brańska. Po pewnym czasie zmieniono kierunek i przez Płonkę zawieziono do Białegostoku. Było nas około 1500 osób. Umieszczono nas w więzieniu, w celach po 200 osób. Wkoło rozlegał się nieustanny płacz, jęk i modły. Na podwórku rozstrzeliwania i krzyk bitych więźniów. Trzymano nas tam cztery dni. Do jedzenia dawano nam raz na dzień klej z kasztanowej mąki. Raz na dzień wyprowadzano nas na podwórze. Widziałam tam przez okna poprzywiązywanych do krzyżów mężczyzn wiszących w powietrzu. Podobno miano nas rozstrzelać, lecz w końcu zadecydowano deportację do obozów. Wyprowadzono nas w szeregach po pięć osób, otoczono kordonem uzbrojonej żandarmerii z psami i zaprowadzono do dworca towarowego. Tam już stały przygotowane wagony towarowe, brudne, po wapnie i bydlętach, do których władowano po pięćdziesiąt osób. Dano nam po kawałku chleba z trocinami, którego starczyło zaledwie na jeden dzień. Jeden raz wrzucono nam do wagonów liści szczawiu. Wieziono nas tak przez cztery dni. W Prostkach pociąg zatrzymano. Gestapowcy wyprowadzili rozebranych do pasa mężczyzn i dokądś pędzili.
W Prostkach ostatni raz w życiu widziałam mego męża przez zakratowane okienko towarowego wagonu. Również w Prostkach widziałam pierwsze ofiary z naszego transportu. Była to siedemnastoletnia dziewczyna z Sokół, którą zabrano razem z matką. Trupa dziewczyny wyrzucono, a odchodzącą z rozpaczy od zmysłów matkę – dobito. Pociąg zatrzymywano na szlaku kiedy waliły się bomby, wagony były szczelnie zamknięte.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: środa, 24 maja 2023, 17:13 
Offline
Gość
Awatar użytkownika

Rejestracja: sobota, 23 sty 2010, 19:51
Posty: 1843
II. Rawensbruck

Po czterech dniach dowieziono nas do Rawensbruck. Ustawiono nas znowu w piątki i pędzono. Straszna to była droga. Wokoło ciągnęły się kupy piasku. Przy każdej kupie stała w pasiaku, z numerem, z winklem na rękawie kobieta. Przesypywały piasek z jednej kupy na drugą i tak całymi kilometrami, aż do wagonów. Doszłyśmy do miejsca skąd ten piasek wydobywano. Wyglądało to tak, jakby robiono sztuczne jezioro. Stały tam kobiety w wodzie i z wody ten piasek wydobywały, przesypując dalej z kupy na kupę. Gestapówki stały z gumami i wrzeszcząc „schnel arbeit” waliły te omdlałe z głodu i ciężkiej pracy kobiety.
Doprowadzono nas wreszcie przez kilka szlabanów i dzwonków do obozu. Wokoło woda, zasieki z drutów kolczastych na kilka metrów, co kilka metrów latarnia, a co kilkadziesiąt „jaskółka” i żandarm z karabinem. Ujrzałyśmy wszędzie baraki i piece krematoryjne.
Po łaźni i zabraniu nam wszystkiego, nawet włosów, dano nam drewniane, z drzewa wydłubane klumpy, nabite ćwiekami, że zaraz były pełne krwi. Ubranie dostałam z dziesięcioletniej dziewczynki z naszytym przez całe plecy krzyżem innego koloru. Zaprowadzono nas do baraków, w których umieszczono po tysiąc kobiet. W barakach pilnowały nas kryminalne więźniarki niemieckie. One rozdzielały również między nas pożywienie. Była to zupa sporządzona z pokrzyw, wyrośniętej rzodkiewki, patyków szpinaku lub wytłoków buraczanych. My, nowe, wybierałyśmy te niejadalne patyki, wysmoktywały i wyrzucały do śmietników, zaś te kobiety, które były tutaj już od dawna, wybierały te odpadki i zjadały. Mówiły nam, że jak tu pobędziemy dłużej, to także będziemy jadły wszystko. Pomimo tego,, że był już maj, panowały takie chłody, że do godziny 11-tej dachy były białe od mrozu. Było nam przeraźliwie zimno. Potem przyszły znów straszne upały. Miałyśmy trzypiętrowe koje. W każdej koi, trochę szerszej od trumny, leżało nas po cztery, tak, że nogi były na głowie towarzyszki. W kojach były trociny, a robactwa, pcheł – aż czarno. Trzymano nas tam przez miesiąc. Codziennie stałyśmy na apelu po cztery godziny rano i wieczorem. Codziennie wypędzano nas nagie na defiladę przed oficerami, którzy wybierali najmłodsze i najładniejsze do domów publicznych i na króliki doświadczalne. Któregoś dnia przywieźli 200 kobiet spuchniętych, granatowych. Podobno pracowały przy fosforze i się zatruły. Od razu poszły do pieca. Poddawano nas najwyszukańszym badaniom na krześle ginekologicznym. Stosowano jakieś zastrzyki. Jedną dwunastoletnią dziewczynkę, która się broniła i zachowała majteczki, zabito na naszych oczach na śmierć. W barakach było tak straszliwe przepełnienie, że siedząc na podłodze trzeba było kolana trzymać pod brodą. Miejsca było tyle, co pod krzesłem. Co chwila wyciągano umarłe, rozbierano do naga, ładowano na wózek i do pieca.
Po miesiącu tej strasznej udręki znowu zapędzono nas do wagonów. W każdym wagonie dwóch uzbrojonych gestapowców. W tych zamkniętych, towarowych wagonach wieziono nas znowu cztery dni pod nieustannym gradem bomb.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 27 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
cron
       
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group