Jakoś tak na boku minęła 100 rocznica wybuchu Wielkiej Wojny, zwanej również jako Pierwsza Światowa. Przy zalewie różnych tytułów opiewających hart i poświęcenie Powstańców Warszawskich, trochę martwi że tak wielki konflikt nie został upamiętniony równie imponującą ilością książek. Ale bliższa Warszawie koszula klęski, niż jakaś tam wojna sprzed stu lat
Kongresówka górą.
Mało kto w tejże Warszawie chce pamiętać, że latach 1914-1918 Polacy licznie zasilili armie zaborców, jak i swojskie Legiony. Na marginesie ekstazy nt. Powstania Warszawskiego, zapomina się o Polonusach którzy z dalekich Ameryk ruszyli po to, aby walczyć o niepodległość kraju, którego piękno znali tylko z opowiadań rodziców.
Kończąc przydługą opowiastkę, przypomnę czytającym że;
"
Polska na polach wojny światowej złożyła, poza formacjami polskiemi, ciężkie ofiary; w wojskach państw zaborczych znalazło się pod bronią 3 366 000 tys. ludzi pochodzących z ziem dzisiejszej Polski, a więc 3/4 Polaków, w tem 1 195 000 w armji rosyjskiej, 780 000 w niemieckiej i 1 401 000 w austrjackiej. Z liczby tej 387 000 zostało zabitych (...) a 786 000 odniosło ranyCytuję za Janem Dąbrowskim "Wielka Wojna" 1937, cz. IV strona 172.
W lipcu roku 14 w moje ręce wpadło kilka książek z lat 1920-1950. Jedna z nich dotyczy omawianego powyżej tematu. Jest to pozycja zapomnianego obecnie pisarza Edwarda Ligockiego (
http://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Ligocki). Fabuła powieści traktuje o polskich żołnierzach walczących we Francji.
Książka w rocznicę 100 lecia wybuchu Wielkiej Wojny.