Dosyć interesująco wyglądała sytuacja w naszym mieście, położonym w naszej Ojczyźnie zajętej przez okupanta Bydgoszczy;
Raportu o nastrojach w mieście z dnia 24 września 1939. Raport 14 a, z 26 września, od SS-Stubaf .dr. Roedera do Kreisleitera Kampego, str. 165-167:
" Polska ludność w Bydgoszczy jest chwilowo jeszcze bardzo przygnębiona, ponieważ z tego rodzaju klęską nie liczył się żaden Polak (...)Dla każdego, kto zna polską psychikę narodową, jest więc zupełnie jasne, iż bardzo szybko należy się liczyć z polskimi ruchami powstańczymi lub ich próbami (...) W pierwszej kolejności trzeba będzie zadowolić polskiego robotnika(...) Niebezpieczeństwo tworzenia grup i skupisk Polaków należy oczekiwać zawsze ze strony polskiego kościoła katolickiego, stanu średniego i inteligencji (...) Większość Niemców cierpi jeszcze duchowo wskutek doznanych mordów i krzywd ich najbliższych(...) Najbardziej dotkliwie odczuwają to niemieckie żony i matki, które straciły swoich najbliższych, a teraz widzą, jak polskie dziewczęta z podniesioną głową spacerują z niemieckimi żołnierzami. Niemile odczuwają również volksdeutsche i to, że niemieccy żołnierze odsprzedają Polakom papierosy nabywane w wojskowych punktach zaopatrzenia(...) Otwarcie szkól dla dzieci niemieckich wywołało bezsilną wściekłość u Polaków(...) Śmiertelna nienawiść do Niemców tli się w każdym Polaku. Doniesiono, że Polacy na skutek nowych przepisów szkolnych, które ustanawiają wyłącznie język niemiecki jako przedmiot nauczania, chcą teraz droga nauczania domowego wychować swe dzieci na dobrych Polaków"
Przypomnę jeszcze o tym;
Jak to się stało, że kilkuset zabitych Niemców ciąży nad historią miasta Bydgoszczy po dziś dzień? Czy w aspekcie późniejszych ofiar konfliktu II wojny światowej, można rozpamiętywać śmierć tak nielicznej grupy ludzi? Czym w kontekście powyższych pytań jest prawda i komu ma ona służyć? Pojednaniu? Sytuacja po dziś dzień jest zagmatwana i niewygodna. 5 września 1939 Niemcy nie byli w jakiś szczególny sposób przygotowani na sytuację zastaną w Bydgoszczy. Nie musieli. Kompanie propagandowe i tak podążały za zwycięskim Wehrmachtem. To co zastali na miejscu zostało wykorzystane w sposób profesjonalny, a przez to skuteczny. Można nawet założyć, że Niemcy oczekiwali łamania praw międzynarodowych przez ludność polską. Byłoby to dobre usprawiedliwienie prowadzenia działań wojennych. Krótko po wybuchu wojny zaczęły spływać meldunki o aktach przemocy wobec Volksdeutschów, na ich mieniu i życiu. Spowodowało to utworzenie w dniu 4 września Die Wehrmacht-Untersuchungsstelle( Oddział Dochodzeniowy WH). To właśnie przedstawiciele tego oddziału przyjechali do Bydgoszczy, aby badać okoliczności śmierci niemieckich mieszkańców miasta. Dołączyła do nich ekipa Sądu Wojennego Luftwaffe.
9 września przyjechał do Bydgoszczy sekretarz Min. Sprawiedliwości Roland Freisler, którego działania doprowadziły do powołania Sondergericht. Sąd ten wydał pierwszy wyrok śmierci już 11 września. Kim był Freisler? Znamy go z procesów pokazowych w których skazywał na śmierć uczestników zamachu na Hitlera. 15 września do miasta przyjechała kolejna komisja, wytypowana przez SS.Była to Kriminalpolizeiliche Sondermmission zur Aufklarung der Polnischen Greueltaten. Działała na terenie miasta do grudnia 39. W jej skład wchodzili policjanci i lekarze sądowi. Przewodniczył komisarz kryminalny dr. Wehner. Działaniom tej komisji zawdzięczamy znane np. z sieci, makabryczne zdjęcia zabitych w "Krwawej Niedzieli", Niemców. Dla laika, zdjęcia te są dowodem na szczególne okrucieństwo, dla patomorfologa rany postrzałowe i wynikłe z tego powodu zniekształcenia nie są czymś dziwnym. Jednak liczy się uzyskane wrażenie. A to jest bezdyskusyjne. Drugim, istotnym czynnikiem który zawdzięczamy działalności tej komisji jest ilość przebadanych zwłok- 103. Liczba ta, zaważy w sposób istotny na polskich publikacjach okresu powojennego. Stanie się górną granicą strat na terenie miasta. Dodatkowo członkowie komisji przesłuchiwali świadków zdarzeń, oraz przeprowadzili badania terenowe, min. na Żmudzkiej ( Schmeide). W październiku 1939, utworzono w Poznaniu Centralę Grobów Zamordowanych Volksdeutschów W jej rejestrach znajdowały się informacje o 5482 osobach, które poniosły śmierć we wrześniu 1939. 3453 Volksdeutschów określono jako zmarłych, a 2339 jako zaginionych. Liczba ta, niemała przecież, nie odpowiadała wymogom propagandowym. Szybko przekształcono ją w 58.000 zabitych, podając ponad 12 tys. danych personalnych ( ok.8 tys. fikcyjnych) plus 45 tys. zaginionych ( sic!). Aby liczbę tę uwiarygodnić wycofano z obiegu księgarskiego pracę Hansa Schadewalda pt. " Die polnischen Greueltaten an den Volksdeutschen in Polen" bowiem tam wysokość strat oscylowała w granicach 5,5 tys. osób. Aparat propagandowy podległy Ministerstwu Oświecenia narodowego i Propagandy Rzeszy, był zarządzany centralnie, a wytyczne i cele były jasno określone w poszczególnych okólnikach.
W Bydgoszczy zginęło 379 Niemców, szybko oficjalna liczbę zabitych określono na 1500 osób. 9 września 1939 , ukazał się w " Deutsche Rundschau" artykuł Mariana Hepke pt" Noc św.Bartłomieja w Bydgoszczy" Jego treść stała się oficjalnie obowiązująca wersją po dziś dzień.
12 września, również w tej gazecie ukazał się artykuł pod nośnym tytułem" Englischer Geheimdienst......" w który dowodzono, że : zbrodnie polskie w Bydgoszczy zostały planowo przygotowane i przeprowadzone przez dwóch agentów brytyjskiej Secret Service" Trzeba podkreślić, że treść i forma tych, i całej gamy innych artykułów, była jednoznacznie antypolska, nawołująca w niewybrednych epitetach, do nienawiści i potępienia polskich mieszkańców miasta. Wydarzenia " Krwawej Niedzieli" były nagłaśniane na cała Europę. Dzięki staraniom Niemieckiej Agencji Informacyjnej w dniu 7 września przybyli do miasta dziennikarze z U.S.A, Szwecji , Węgier, Hiszpanii, Włoch, Danii i Norwegii. Ich wizyta nie mogła potwierdzić ostatecznej wysokości strat. Dlatego też w dniu 14 września, cytowany już " Deutsche Rundschau" informował o odkryciu kolejnych masowych miejsc pochówku , których z oczywistych względów nie zdołano pokazać zaproszonym wcześniej dziennikarzom. Przerażające, nasycone dużą dozą okrucieństwa artykuły dotyczące " Krwawej Niedizlie" ukazywały się głownie na łamach wspomnianego już " Deutsche Rundschau". Przedruki ukazywały się w prasie niemieckiej w Toruniu, Gdańsku czy Kwidzynie. Ponadto w formie książkowej wydano wspomnienia przynajmniej 12 Niemców. Ton tych prac nie odbiegał od ogólnie przyjętego, subiektywnego, obrazu wypadków w naszym mieście. Zarzucano Polakom celowe ostrzeliwanie własnych wojsk, aby spowodować tym samym odpowiednią kontrakcję. Pisano wyłącznie o skrajnym sadyzmie, rabunkach i gwałtach. Do większych opracowań na ten temat należy zaliczyć np." Der Tod in Polen" , E. Dwinger, 1940, czy pracę pastora Staffehla ( Wilczak) "Ein Augenzeuge. Ein Tatsachenbericht uber die Bromberger Bluttage " 1940. Łączna ilość publikacji, w której zamieszczono relacje, bądź wspomnienia z Bydgoszczy, w latach 1939 - 45, oscyluje w granicach 40 tytułów. Prawdziwy zalew nastąpił już po wojnie.
|