AERO pisze:
robimhuk
Bardzo słusznie !
Na tym Forum i pewnie na innych, podobnych, nie istnieje "taki dział", gdzie można by "coś takiego" przenieść !
WSTYD
Wstyd ogromny.
Powinniście brać płatne lekcje u seth-a.
Witam,
jeżeli ja kogoś uraziłem wyrazem "ptaszek" i sprowokowałem sytuację, to przepraszam. Chcę jednak podkreślić jedną rzecz: mam wrażenie, że czasami - i tu proszę mnie dobrze zrozumieć - ze zbyt dużym nabożeństwem podchodzimy do pewnych rzeczy -w tym przypadku przedwojennych czapkowych orzełków. Byc może niewiele osób wie, że te symbole przed wojną były przedmiotem specyficznych "wiejskich", jak mówi kolega, zachowań części polskich żołnierzy. Mam na mysli masakrowanie ich przy przechodzeniu do rezerwy. Poniżej część znalezisk z jednego tylko miejsca - nie miejsca kapitulacji i zrzucania broni w 1939, tylko polskiego obozu polowego. To nie Niemcy tak pieczołowicie pourywali skrzydła i poodłamywali tarcze (zwykle gnietli butami) , ale wojacy chyba z dywizyjnego kursu podchorążych rezerwy przy bydgoskim 62 PP (korpusówki SPR na górze po lewej). Oczywiście - jak będziemy traktowac takie znaleziska to rzecz indywidualna, każdy będzie podchodzic do tego inaczej. Ale warto znać czasami też druga stronę medalu - w tym wypadku traktowanie godła przez tych, którzy mieli go bronić.
Wojtek
w celu rozładowania napięć
taka znajdka - wrzucona do identyfikacji. Wygląda na żeton knajpiany, ale z jakiego przybytku? Sygnowana "W.J. a/b Bromberg", rewers jest identyczny, cynk, wielkości dzisiejszej złotówki...
Wojtek
Żeby już się całkowicie wyluzować - historia miłosna sprzed półtora wieku, ujawniona w minioną sobotę przed południem.
Usiedli na pagórku z ładnym widokiem na las, on jej rozpiął żabocik, ona z emocji urywała mu guziki z munduru. Potem on zgubił 2 fenole
(Chyba że to nie jest damska zapinka)
wszystko z jednego dołka 0,5 na 0,4 metra
Wojtek