Jak przebiegał mord ma radzieckich jeńcach wojennych w pobliskim Tryszczynie pokazuje relacja leśniczego Henryka Bolcka. Relacja została nagrana w 1976 roku przez siostrę Magdalenę z Zakonu Karmelitanek Bosych z Tryszczyna. Henryk Bolcek to postać nietuzinkowa, a jego wojenne przeżycia mogły by z powodzeniem służyć jako scenariusz jednego z programów Wołoszańskiego. Zamieszczam stosowny fragment relacji, z zachowaniem oryginalnego słownictwa i interpunkcji:
Henryk Bolcek: Tak, teraz w czterdziestym pierwszym roku , to znaczy się w parę miesięcy po rozpoczęciu wojny z Rosja słyszałem strzelaninę tu,., to jest pod Osową Górą Tak... Ale nie mogłem dojść, bo było wszystko obstawione dokładnie. A na drugi dzień wziąłem sobie Włocha z kolonii - on znany jest pewnie, bo on był zespołowy... szukaliśmy i znaleźliśmy trzy miejsca zamaskowane dokładnie mchem, gałązki i tak dalej, ale te miejsca byli trochę wyższe jak otoczenie, dlatego bo ten piasek był i trupy w tym... Kopaliśmy, nie mogliśmy się dokopać, na dwa metry to było ... ale ...
Siostra Magdalena: Nie bał się Pan kopać ? No... Ale od razu Pan kopał to ?
Henryk Bolcek: Zaraz, zaraz, zaraz, tak! Wszystkie te …
Siostra Magdalena: W dzień czy w nocy ?
Henryk Bolcek: Nie, nie to no w lesie to kto mnie tam złapie, starego leśnika! Byliśmy zupełnie pewni. Na dwa metry kopaliśmy i nie było nic ! No co, a przecież było 1 I rekonstruowałem przebieg tej egzekucji; i to było w ten sposób, że te jamy były mniej więcej dwanaście długie i osiem szerokie, a ten piasek był wysypany na dwa metry wysoko, ten wydobyty; jak ten grób tak był, to w kształcie podkowy; tak i tak, a tu był taki mały ganek zostawiony. I te skazańcy musieli wyjść tu na ten ganek się ustawić, a stąd, przez ten dół, rozstrzelali ich; tak że oni wpadli - i już nie było żadnej roboty, dochodzenia i tak dalej... Niemcy są bardzo praktyczne... Oni dokładnie te sosny obmiatali i zamaskowali... ale nie przed okiem starego leśnika! Więc z tym Włochem wyszukaliśmy - było ich po wszystkich tych drzewach, jeszcze piasek był na wysokości do dwóch metrów - niedokładnie obmiatany, bo to był listopad dwudziestego czwartego, więc już mrok zapadał, i były małe cząstki mózgu i małe cząstki czaszki w tych szparach... Pociski niosły te kule... Tak, tak w tych szparach od drzew. No, to było znów wszystko dokładnie wymierzone w sytuacji tego i naniesione na ten drugi szkic. To ekshumacja nastąpiła w czterdziestym siódmym roku, w tej drugiej turze. Okazało się, że te zwłoki były zakopane na głębokości trzy metry trzydzieści... proszę sobie wyobrazić - trzy metry trzydzieści! Na to, żeby nikt nie był w stanie indywidualnie się dokopać - przypuszczam, dla tego. Tak. I tak też było, A okazało się, że to były jeńce rosyjskie... bo wszystko młode takie ludzie, wśród nich widzieliśmy wszystko w mundurach, ale na plecach mieli „SU" olejna farbą. Przywołaliśmy dowództwo rosyjskie z Bydgoszczy, tam jakiś pułkownik czy major przyszedł też; i oglądaliśmy dokładnie te trupy i znaleźliśmy kilka długopisów albo podobne - do pisania... może długopisy, na pewno długopisy, i ten wysoki oficer rozpoznał to, ze to było z Ameryki przysłane jako nowość i to dostali wszystko en... „Enkawudziści” oficerzy niemieckie... te, rosyjskie. No i z tego się ... I teraz tam jest taki rosyjski cmentarz w Bydgoszczy; z tej strony jest, z początku jest partyjny, gdzie same towarzysze leżą, a tam są te, tylko nie dwieście szesnaście, a dwieście czternaście... no nie wiem, może ja się przeliczyłem. Więc w jednym dole było przy ekshumacji sto, w drugim też dokładnie sto, a w trzecim szesnaście - w czterdziestym siódmym roku wydobyte.
_________________ ,,Powiedziałem im również, aby nie pracowali w firmach produkujących narzędzia mordu i żeby wyrażali pogardę dla ludzi, którzy myślą, że takie narzędzia są nam potrzebne" - Kurt Vonnegut, Rzeźnia numer pięć
|