Być może źle zinterpretowałem Twoje słowa, ale chodziło mi o ten fragment:
Ewing pisze:
Tylko po co?
Miało by to sens jakieś 50 lat temu.
Dla mnie historyk nie powinien badać faktów wybiórczo bo z historyka zmienia się wówczas w publicystę. Owszem, w historii są fakty większej i mniejszej wagi i poziom wiedzy każdego z nas i naszych znajomych się różni. Są sprawy bardziej i mniej priorytetowe. I gdyby badania prof. Aleksandra Lasika nie miałyby wielkiej wagi zapewne przeszłyby niezauważone, a tak nie było.
Owszem, zgadzam się, że taka lista powinna powstać dużo wcześniej. Tylko skoro nikt jej nie odtworzył tego to znaczy, że należy sobie odpuścić? Nie uważam... Podejrzewam, że prof. Lasik jako młody naukowiec podpalił się i postanowił zrobić coś czego nie było. Myślał sobie - rok czy dwa i dokonam czegoś wielkiego. Wówczas przecież było 40 lat po wojnie, więc była zupełnie inna sytuacja. Wspomnienia były bardziej żywe, świadków więcej, ale i wielu żyjących oprawców. Niestety, okazało się, że to bardzo mozolne zadanie. I co? Profesor miał się poddać? Odpuścić sobie...? Po prostu był wytrwały i skończył to znacznie później niż zakładał. Zadanie go przerastało, ale nie poddał się! Chapeau bas!
Ewing, pomyślałem, że przyjmując Twoje argumenty można coś uznać za mniej ważną historią i uznamy, że "nie warto się babrać w brudach", a za chwilę okaże się, że powinniśmy zrezygnować z dociekania do prawdy także przy innych wydarzeniach. Pamiętajmy, że nawet w historii można coś "odkryć". Że okazuje się po latach, że ktoś inny pociągał za sznurki. Przecież wiele niejednoznacznych czy złych postaci historycznych ma swoich potomków dziś na świecie... Jeśli źle sądziłem - sorki
Ewing pisze:
Dla mnie tylko akurat te konkretne badania (lista nazwisk) w tym czasie nie za wiele zmienia.
Może warto było by pokazać jakie były mechanizmy, które spowodowały, że tym osobom po wojnie nic nie zagroziło.
Powodów, dla których nie było "klimatu" jej stworzenia było wiele. Przede wszystkim zimna wojna i korzystanie przez obie strony z pewnych niemieckich "doświadczeń". Wykorzystywano propagandowo wizerunek Niemiec do "walki z Zachodem". Największych zbrodniarzy szybko (nawet bardzo) osądzono, więc pozostałych "zostawiono w spokoju". Zapewne też obawiano się, że społeczeństwo niemieckie nie zaakceptuje karania i sądzenia zbyt wielkich rzesz ludzi. Pamiętajmy o ogromnym bajzlu po wojnie, o paleniu dokumentów, zmianach tożsamości, ukrywaniu się SSmanów jako żołnierzy Wermachtu. Później pamiętajmy, że walka natolińczów z puławianami zakończyła się masowym eksodusem Żydów. Poza tym zbyt głębokie grzebanie i przesłuchiwanie świadków musiałoby oznaczać uznanie roli AK w informowaniu o obozach.
To tylko pierwsze przyczyny, jakie mi do głowy przychodzą. Każdy z nas pewnie ma swoje wytłumaczenie i coś by do mojej listy dopisał, coś wykreślił... Naprawdę nie jestem zwolennikiem wsadzania 90-latków do więzień, ale przeraża mnie, że niektórzy z nich do dziś idą w zaparte i kłamią w żywe oczy, że nic złego tam nie robili...
A w ramach rozluźnienia proponuje w wolnej chwili obejrzeć niemiecko - kanadyjski film "Remember". Gdy usłyszałem, że Niemcy nakręcili film o holokauście to podszedłem do niego z ogromnym dystansem... Zwłaszcza, że w zasadzie to... komedia. Ale film jest bardzo mądry i pokazuje jak wielki wpływ na całe życie mają doświadczenia takich obozów. Niezależnie czy ktoś był strażnikiem czy więźniem.