No tak . Jeden młyn, drugi młyn…..
Tutaj powstaje pole do dywagacji, bo „twardych” danych brak – niestety.
Młyn przy restauracji (pierwotnie chyba karczmie) zasilany był ze stawów, a te z kolei z cieków wodnych (strumyków) które można dojrzeć na mapach.
Wokół drugiego młyna brak jakichkolwiek strumyków. Wniosek z tego że:
- albo pędzony był prądem wody (koło podsiębierne = mała wydajność)
- albo istniało specjalnie dla niego jakieś podpiętrzenie wody.
Co ciekawe, lokalizacja tego młyna pokrywa się z lokalizacją (późniejszej) pierwszej elektrowni wodnej w Smukale (117 kW) i pierwszej drewnianej zapory o spiętrzeniu 1,3 m.
Mapa pierwotnego przebiegu Brdy, pierwszej zapory wraz z elektrownią.
To nie jest żaden oryginał, to moja „radosna twórczość” w oparciu o dostępne mapy i plany.Most zaznaczony na mapie musiał być umieszczony w jakimś sprzyjającym miejscu, bo cały prawy brzeg Brdy, w tym miejscu, to stroma skarpa (12m).
Taki most ( mostek) widoczny jest na zdjęciach z czasów istnienia karbidowni. Tyle że wtedy prowadził on nie na drugi brzeg Brdy,
a na wyspę powstałą w wyniku budowy nowej zapory i elektrowni.
Obrazki z wątku Carbidfabrik Mühltal o którym wspomniałeś wyżej.Cytuj:
Rejon był widać, dobrze rozwinięty.
Przy dzisiejszej ulicy Smukalskiej zlokalizowana była pierwotna wieś o nazwie Smukała- Młyn, (wzmiankowana w annałach w 1579 roku)
później przemianowana przez prusaków na Mühltal. W wyniku zawirowań nazewniczo-administracyjnych ciągnących się przez wieki, mamy dzisiaj bałagan.
Fabryka karbidu powinna być: Carbidfabrik Oplawitz, a do dzisiaj sanatorium płucno chorych jest dla większości bydgoszczan w Smukale Górnej,
a administracyjne należy do Opławca.
Co do forum.
Chyba każdy myślący, zainteresowany historią Bydgoszczy to przerabiał.
Na początku euforia – wspaniałe forum historyczne – trzeba dorzucić coś od siebie, żeby wesprzeć, wspomóc….. . Poważnie rozpatrywany akces do stowarzyszenia.
Wszystko jest super…
Po paru miesiącach zasłona opada (i reszta również).
Wspaniałe forum okazuje się „folwarczkiem” rządzącym się dziwnymi, nieżyciowymi i niesieciowymi zasadami, działającym faktycznie na własną szkodę,
z administracją która niby „jest a jakoby nikogo nie było”, której jedyna umiejętność to wywalanie kontrowersyjnych użytkowników.
Więc minimalizujemy aktywność, siadamy sobie w kąciku i obserwujemy rozwój wypadków z rzadka się odzywając.
A tutaj, tak faktycznie, tej historii jak „na lekarstwo”, za to wielki wybór zagadek (z rzadka wspartych historią).
Może by zmienić nazwę na „Rewia rozrywki – Bunkier”?
Nasuwa się analogia do sytuacji ogólno krajowej. Tutaj jednak będę preferował „wegetarian, cyklistów i masonów”.
Pzd.