Film mi się bardzo podobał. Pierwsze pół godziny mnóstwo gagów, choć film jest niespójny i momentami kręcony na siłę. Mimo przekraczania niemal wszystkich granic twórcy filmu jednak pilnowali by pewne słowa nie padły. Później z głupkowatej komedii zmienia się w poważny obraz socjologiczny Niemców.
Wiecie co jest najbardziej przerażające? Że w Niemczech można już nakręcić taki film (nawet na podstawie książki), w którym padają takie słowa, gdzie ktoś w stroju Hitlera staje się atrakcją turystyczną. I jest to bardzo gorzki obraz niemieckiego społeczeństwa. Dzieci, które nie znają Hitlera, nie wspominając już o Bormannie. Ludzie, którzy chcą się dobrze bawić oglądając głupie talk - showy i nie rozumiejąc manipulowania ich poglądami, szokowania, przyzwyczajania do łamania pewnego tabu i poczucie, że nienormalne i chore jest "normalnym". Kompletna znieczulica... Ludzie, którzy chcą zrobić karierę za wszelką cenę. Inni, którzy swoje frustracje wyładowują ujawniając swoje poglądy... Żarty o jednej gwiazdce przyznanej przez Żydów dla Auschwitz... I w tym chorym świecie jedyną osobą, która prawidłowo reaguje jest chora na demencję starsza kobieta, dla której widok Hitlera wyzwala najgorsze wspomnienia. A ten przecież nie kryje do czego dąży (poproszę adres, będzie pan w pierwszej fali aresztowań).
Scenarzyści jednak trochę uprościli film. Pierwszej sceny nie kręcono w miejscu, gdzie była kancelaria Rzeszy. To blokowisko wygląda inaczej (notabene to jedyne obecnie miejsce w całym Berlinie, gdzie w przestrzeni publicznej pojawia się słowo "Hitler". Na tablicy informującej o tym, że stała tam bunkier. I samo słowo jest w tekście niewyeksponowane specjalnie.) Następnie Hitler znajduje się pod Bramą Brandenburską. Ale aby tam dotrzeć (to około półtora kilometra) musiałby przejść przez symboliczny cmentarz żydowski oraz obok ambasady amerykańskiej. Zapewne świadomie to jednak pominięto.
Zobaczcie, to społeczeństwo wszystko wybacza. Przymyka oczy. Ale dożyliśmy tak chorych czasów, że można zapowiadać wojnę, gloryfikować nazizm, kpić z obcokrajowców i niemal grozić im. Czego nie wolno? Czego ludzie nie wybaczą? Przemocy wobec... zwierząt. Nasz świat stanął na głowie i ten film to pokazuje. Nie chcę być źle zrozumiany. Brak empatii wobec zwierząt jest czymś złym, ale stawiamy zwierzęta ponad ludźmi.
Film zabawny, niby mądry, ale jednak ten Hitler jest przedstawiony jako pocieszny, sympatyczny - wzbudza nasze współczucie... Jego "towarzysz" ma polskie nazwisko (Zawacki/Sawatzki). Moralnie film na szczęście ratują dwie ostatnie sceny... Zastanawia mnie tylko czy wszystkie sceny i dialogi są reżyserowane czy spontanicznie nakręcone na ulicach też... Ale obejrzeć warto