Cytuj:
Smród płynął z kranów. Czuć było zgniliznę i chlor
Anna Tarnowska, Małgorzata Czajkowska
2010-07-23, ostatnia aktualizacja 2010-07-23 07:35
Mętny i śmierdzący szambem płyn zamiast czystej wody w kilku dzielnicach Bydgoszczy. Po południu doszedł do tego ostry zapach chloru
Adam Zgórski nie chce pić herbaty ugotowanej na cuchnącej wodzie. Wczoraj w...
W naszej redakcji w czwartek koło południa rozdzwoniły się telefony, a skrzynka e-mailowa puchła od listów zaniepokojonych bydgoszczan. - Zaczęłam gotować obiad i nalewałam do garnka wodę - mówi mieszkanka Osowej Góry. - Smród aż mnie odrzucił. Cuchnęło szambem, a woda miała brunatny kolor i była mętna. Martwi mnie, że wcześniej nalewałam wodę do czajnika, z której zrobiłam kawę. Wypiłam ją, choć miała dziwny zapach. Mam nadzieję, że to nie jest trujące.
Nieprzyjemnie pachnąca ciecz uprzykrzyła życie także mieszkańcom Szwederowa, Czyżkówka, Śródmieścia i Osiedla Leśnego. Popołudniem jeden smród ustąpił miejsca drugiemu. - Wróciłem do domu przed czwartą i chciałem wykąpać się po pracy - mówi mieszkaniec ul. Czarnieckiego na Wilczaku. - Odkręciłem wodę i do razu buchnął we mnie odór chloru. Jestem od 35 lat hydraulikiem. Jak długo pracuję, tak potężnej dawki jeszcze nie czułem. Zadzwoniłem do Wodociągów, a tam usłyszałem, że woda jest bezpieczna i zdrowa. Niech nie mydlą oczu, bo skoro dodali taką dawkę chloru, to woda musiała być porządnie skażona.
- Woda, która trafia do kranów, źle wygląda i brzydko pachnie, dlatego dla bezpieczeństwa jest mocniej chlorowana - mówi Stanisław Gazda, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy. - To efekt remontu stacji uzdatniania wody na Czyżkówku. Pracuje na pół gwizdka i po prostu przy takiej pogodzie nie daje rady. Zwiększona dawka chloru jest konieczna, bo w wodzie namnożyły się bakterie i glony.
- W wyniku długo utrzymujących się wysokich temperatur w Brdzie pojawiła się duża ilość sinic i okrzemek - wyjaśnia Małgorzata Massel z Miejskich Wodociągów i Kanalizacji. - Obumierając, produkują substancję, która w połączeniu z chlorem daje nieprzyjemny zapach.
- Przeprowadziliśmy kontrolę stacji i pobraliśmy próbki wody - mówi Renata Zborowska-Dobosz, rzeczniczka bydgoskiego sanepidu. - Można ją pić. Sprawdziliśmy także stan filtrów. Zostały oczyszczone z nagromadzonych glonów i działają już sprawnie. Przez następne dni regularnie będziemy sprawdzać, czy mieszkańcom Bydgoszczy nic nie zagraża.
Wodociągi zapewniają, że sytuacja jest pod kontrolą, a woda nikomu nie wyrządzi krzywdy. - Nie należy niczego się obawiać - mówi Massel. - Woda spełnia wszystkie europejskie i krajowe normy, jest bezpieczna i zdrowa. Zwiększyliśmy pobór z ujęcia podziemnego w Lesie Gdańskim, żeby w miarę naszych możliwości poprawić jakość wody dostarczanej obecnie bydgoszczanom.
Nie chcąc pić śmierdzącej wody z kranów, bydgoszczanie ruszyli do sklepów po mineralną. - My dostałyśmy cynk z pobliskiej restauracji, że coś nie tak jest z wodą, więc wolimy dmuchać na zimne - mówią nam dwie mieszkanki Kapuścisk w markecie Stokrotka. Koszyki wypełnione miały po brzegi butelkami.
Kłopoty z cuchnącą wodą nie skończą się od razu. Dopóki upał nie odpuści, sinice i okrzemki będą namnażać się w rzece i cały czas trzeba będzie silniej chlorować wodę. - Woda nie zagraża zdrowiu, ale ze względu na nieprzyjemny zapach faktycznie dobrze zaopatrzyć się w wodę mineralną - zaleca Zborowska-Dobosz.
Lepiej nie korzystać także z kąpieli w Brdzie. - Sinice mogą spowodować podrażnienia skóry, gardła i oczu - wyjaśnia Monika Iwaszko, lekarz rodzinny. - Osoby bardziej wrażliwe mogą mieć poważniejsze kłopoty. Jeśli stwierdzono duże stężenie sinic, najlepiej w ogóle nie wchodzić do wody.
Źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz
http://bydgoszcz.gazeta.pl/bydgoszcz/1, ... chlor.htmlPrawie jak mineralna.