Teraz każdy może wejść do bunkraWybudowany w stanie wojennym bunkier w Krąpiewie koło Koronowa, który miał chronić wojskowych przed atakiem atomowym, stanie się już niebawem atrakcją turystyczną
Podwójne zasieki z drutu kolczastego, za nimi trzymetrowe ogrodzenie z betonowych płyt. Na środku ogrodzonego terenu niewielki parterowy budynek z zakratowanymi oknami, który wygląda jak zaniedbany, geesowski sklep. Zwykłe drzwi na zamek patentowy. Ciasny korytarzyk wygląda zwyczajnie, jesteśmy trochę rozczarowani. Na końcu korytarza pancerne drzwi, jak do bankowego skarbca, za nimi jeszcze jedne, i kolejne. - Każde ważą co najmniej ze dwie tony - mówi przewodnik Dariusz.
Idziemy schodami w dół, robi się coraz zimniej, na samym dole jest tylko 5 stopni. - Pracuję tutaj od lat - wyznaje.... - Teraz mogę mówić o tym legalnie, wcześniej obowiązywała mnie ścisła tajemnica, nawet rodzinie nie mogłem powiedzieć, co robię - wspomina mężczyzna. - Podczas spisu narodowego, jako zawód musiałem wpisać "pracownik służby państwowej", a w rubryce "wykonywana praca" - "służba Polsce" - śmieje się przewodnik. - A ja byłem tylko konserwatorem urządzeń wentylacyjnych. Tyle że w bunkrze.
- Ludzie z okolicy wiedzieli o tym miejscu niewiele - mówi Bolesław Chudaś z Koronowa, który dopiero wczoraj po raz pierwszy mógł zobaczyć, co tak naprawdę kryje się pod ziemią. - Oficjalnie znajdowało się tutaj ujęcie wody dla okolicznych wsi.
- A wieża strażnicza, czy tajemnicze kominy wentylacyjne, wyrastające z ziemi jak drzewa ? - pytamy.
- Tego ludzkie oko nie wiedziało, teren był chroniony jak forteca, ogrodzenia pod napięciem. To nie były żarty, nikt się tutaj nie zapuszczał.
W korytarzach charakterystycznie syczą lampy jarzeniówki, dziewięć metrów pod ziemią telefony nie działają. Dyspozytornie, agregaty prądotwórcze, 30-tonowy silos na sprzężone powietrze, pojemniki z halonem (środek gaśniczy), wentylatornia. W kolejnych pomieszczeniach silosy na zapasy oleju i ropy. Akumulatory, rozdzielnia napięcia, reflektory z charakterystycznymi napisami: "Idź", "Stój" - Na wypadek ataku chemicznego czy jądrowego ścisłe dowództwo i obsługa, blisko 30 osób mogło tu bezpiecznie przetrwać przynajmniej miesiąc - mówi Ryszard Chrzanowski z Urzędu Gminy w Koronowie. - To ponad tysiąc metrów kwadratowych pomieszczeń. Na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku wojsko rozpoczęło budowę w ścisłej tajemnicy. Kiedy żołnierze opuścili bazę koło roku 1996, bunkier i ziemię przejęła Agencja Mienia Wojskowego. 21 hektarów ziemi zostało wystawione na sprzedaż za ok. pół miliona zł.
Bunkier kupili bydgoszczanie - Waldemar Matuszak i Janusz Laskowski. - Formalna nazwa tego obiektu to Rezerwowe Centrum Dowodzenia Wojsk Ochrony Powietrznej Kraju - mówi z dumą biznesmen. - W sąsiedztwie bunkra, na powierzchni ziemi było sześć gigantycznych anten śledzących przestrzeń powietrzną kraju, wojskowi jednak zabrali wszystko, co było związane z ich pracą.
Schron w Krąpiewie koło Koronowa zostanie udostępniony dla zwiedzających 30 maja. Zwykły bilet będzie kosztował 10 zł, za ulgowy trzeba będzie zapłacić o połowę mniej. Rezerwacja:
www.bunkierkrapiewo.pl