GrapHite pisze:
ja osobiście kończyłem na otrze regatowym, a inni śmigali np Toruńską albo Hutniczą (Chemiczną)
Do domu dotarłem o 18:00, ostatni etap ( z miejsca gdzie odbił Graphite z jeszcze jednym z kolegów) rozpoczęliśmy w 3, niestety koledzy dość szybko zostawili mnie w tyle, znaczy czas wyremontować moją starą kobyłkę, albo zmienić jeźdźca
Dziękuję wszystkim za współudział w tej wspaniałej imprezie, a Graphite'owi zwłaszcza za błotko na dojeździe do Wisły.
I oczywiście pewnej koleżance (niestety nie pamiętam imienia) za wspaniałe ciasto, które podniosło morale i dzięki któremu starczyło nam sił na powrót do domów.
Nie można też nie wspomnieć o WSPANIAŁEJ pracy jaką wykonał kol. Jarosław Butkiewicz opowiadając nam historię D.A.G.
Kłaniam się przed jego wiedzą.